** Z perspektywy Ani **
Jestem strasznie głodna. Nic nie jadłam, poza lekkim śniadaniem w Polsce. Dlatego też postanowiłam coś ugotować. Moja przyjaciółka poprosiła mnie żebym zrobiła swoje popisowe danie "makaron w sosie carry",
jako jedyne mi dobrze wychodzi. A ona za ten czas rozpakuje swoje i moje bagaże. To była czysta przyjemność gotować w takiej pięknej kuchni. Niczego mi nie brakowało. Ugotowałam kluski i zaczęłam się brać za robienie sosu.
** Z perspektywy Oliwi **
Poszłam na górę do swojego pokoju który Ania specjalnie dla mnie wybrała. Jest strasznie kochana. Na sam początek zaczęłam rozpakowywać swoje walizki a potem mojej przyjaciółki. Przez przypadek znalazłam w jej torbie tabletki antykoncepcyjne, troszkę się tym zdziwiłam, ale wiedziałam że mogą się przydać. I wtedy blondynka weszła do pokoju a ja wciąż trzymałam opakowanie tabletek.
-A co ty tu robisz ?- zaśmiała się uroczo
-Ja tylko rozpakowuję twoje rzeczy...i przez przypadek znalazłam to-odpowiedziałam wskazując tabletki
-Hahaha wiesz mogą nam się przydać dlatego je zabrałam-zaśmiała się ponownie moja przyjaciółka.
A ja odpowiedziałam jej szerokim uśmiechem.
-Choć...kolacja na stole-dodała
Odłożyłam wszystkie rzeczy i poszłyśmy razem na duł, zapachy były nieziemskie. Wiedziałam że Ania jest dumna z siebie, zresztą było to widać po niej jak siadałyśmy do stołu.
** Z perspektywy Ani **
Troszkę dziwnie się poczułam jak Oliwia znalazła te tabletki, mam nadzieję że ona sobie tam niczego nie wyobraża. Ale wiem że zawsze mogę na nią polegać i o wszystkim jej powiedzieć. Widziałam jak brunetka zajada się moim daniem. Zresztą wszystkim ono zawsze smakuję, to nic dziwnego. Po kolacji wstawiłam naczynia do zmywarki. I postanowiłyśmy że najwyższy czas położyć się do łóżek bo już było dość późno.
** Z perspektywy Oliwi **
Ania położyła się już spać, a ja nie mogłam zasnąć. Pomyślałam że może zdołam zmrużyć oczy jak będzie obok mnie moja przyjaciółka. Więc wyszłam z mojej sypialni na paluszkach i udałam się do jej pokoju.
-Tsss... Ania śpisz?- zapytałam cichym głosem
-Tak...-bąknęła moja przyjaciółka przez sen
-Przepraszam że cię obudziłam ale nie udało mi się zasnąć...Mogę dzisiaj wyjątkowo spać z tobą?-zapytałam
-Dobrze-odpowiedziała i zaśmiała się cichutko
Wpełznęłam do niej pod cieką kołdrę z aksamitu. I po jakichś dziesięciu minutach zasnęłam....
Otworzyłam moje jeszcze zaspane oczy, na początku myślałam że to sen, ale nie, to była rzeczywistość. Ania też już nie spała. Dochodziła 10:00 . Wstałam i udałam się prosto do łazienki, była piękna i ogromna .
Od razu nalałam pełną wannę wody i rozłożyłam się w niej wygodnie. Tego właśnie było mi trzeba!
** Z perspektywy Ani **
Po wstaniu z łóżka miałam tylko ochotę na zimny prysznic więc udałam się do łazienki tam gdzie w tej chwili przebywała Oliwia. Nie przeszkadzała jej moja obecność. Rozebrałam się i powolnym krokiem weszłam pod prysznic. Puściłam zimny strumień wody. Który właśnie teraz spływa na moje delikatne ciacho. Po 15 min okryłam się ręcznikiem i wyszłam. Brunetka stała już przed lusterkiem w ubraniach i robiła make-up, ja udałam się do szafy i nałożyłam to co wpadło mi się na ręce. Ponownie poszłam do łazienki, zrobić lekki makijaż. Potem razem z moją przyjaciółką zeszłyśmy do kuchni. Zrobiłyśmy sobie tosty...
** Z perspektywy Oliwi **
Po zjedzonym śniadaniu wpadłam na pomysł wypadu na miasto.Ale musiałyśmy się przebrać w coś bardziej normalnego. Ja nałożyłam spodnie biały t shirt i cienką luźną kurtkę do tego pomarańczowa torebka i buty na obcasie w panterkę. Moja przyjaciółka wolała zaś krótką przewiewną sukienkę w kwiatki do tego brązowy krótki sweterek i koronkowe rajstopy. Zasunęłyśmy dom i wyruszyłyśmy w stronę centrum.

Dokładnie nie wiedziałyśmy jeszcze gdzie co się znajduję. Dlatego też zapytałyśmy się taksówkarza. Ja wolałam iść do jakiegoś butiku a blondynka do sklepu spożywczego, ponieważ chciała zrobić deser owocowy ale nie miała owoców. Weszłam do jakiegoś pierwszego lepszego sklepu z ubraniami, i zaczęłam przeglądać wszystko co wpadło mi w ręce ...
** Z perspektywy Ani **
Oliwia jest w jakimś butiku a ja w dużym sklepie spożywczym. Nie mam pojęcia gdzie mogę znaleźć owoce, ale znalazłam bitą śmietanę i czekoladę. Idąc przez sklep w koszykiem wpadłam przez przypadek na jakiegoś chłopaka i wywaliłam jemu koszyk z zakupami.
-Ojjj bardzo przepraszam... nie zauważyłam cię- schyliłam się by pomóc mu sprzątać rozsypane produkty, uniosłam się by włożyć je do stojącego już koszyka...gdy nagle ujrzałam postać którą moje źrenice pragnęły
zobaczyć od pięciu lat. Wpatrzyłam się w niego jak głupia, nie mogąc oderwać od niego oczu. On zauważył
najwyraźniej że go tak dokładnie obserwuję. Więc uśmiechną się tylko słodko.
-Nic się nie stało-odparł loczek po długim milczeniu
-Zapewne znasz ten sklep dobrze...mogłabym cię prosić o pomoc ? Bo nie mam zielonego pojęcia gdzie tu znajdują cie owoce- zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam w oczy Stylesa
-Choć za mną...pokarzę ci- odparł ze śmiechem
Harry szedł po dużym supermarkecie tak jakby znał go na pamięć a ja towarzyszyłam mu w tej drodze. Byłam taka szczęśliwa że go spotkałam, ale nie miałam odwagi poprosić o autograf lub wspólne zdjęcie. Bo nie chciałam by się dowiedział że jestem jego fanką.
-Proszę to tutaj- wyrwał mnie z zamysłu głos przystojniaka
-Dziękuję-i posłałam mu najbardziej czarujące spojrzenie na jakie tylko było mnie stać
Hazza ostatni raz uśmiechną się do mnie i poszedł w przeciwnym kierunku. Ja promieniując szczęściem udałam się do kasy, zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Oliwia już tam na mnie czekała, musiałam jej wszystko opowiedzieć....




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz